Pieczeń | Opowiadanie



Dokładnie o dwunastej jakiś dźwięk wyrwał go ze snu. Zaspany i zlany potem początkowo nie wiedział, co się dzieje. Pękała mu głowa a ręce drżały. Znowu go usłyszał, ten dźwięk - cichego pukania zmienił się w łomot. Ktoś walił do drzwi.
- Nie pali się! Idę! - krzyknął i powoli wyczołgał się z łóżka. Mijając kuchnię zauważył, że miska Batmana jest pełna. Dziwne. Głupi kot. - pomyślał. Podchodząc do drzwi po raz kolejny ktoś załomotał. - To musi być naprawdę ważne, skoro ktoś się tak dobija. 
Otwierając drzwi, nie spodziewał się, że ujrzy właśnie ją. Śniła mu się po nocach, jednak nie sądził, że tak szybko zastanie ją w progu własnego mieszkania. Ucieszył się. I to bardzo sądząc po wypukłości w jego bokserkach. Zawsze tak na niego działała. Nic dziwnego, stała przed nim w obcisłej bluzeczce, pod którą nie miała nic więcej. Jej uda opinała skórzana spódniczka, która chyba nie mogła być już krótsza. Uśmiechała się, jej oczy również. Szumiało mu w głowie. Przez chwilę nie wiedział, co się dzieje, wtedy się odezwała.
- Hej! Chyba cię nie obudziłam? 
- Skądże - Próbował się uśmiechnąć i prawie by mu wyszło, gdyby nie zaczął ziewać. - Coś się stało?
- Nie, nic. To znaczy pomyślałam... może zjemy coś razem? 
To chyba ja powinienem ją zaprosić - zaczerwienił się. 
- Pewnie - odparł - Teraz?
- Tak, zjemy u mnie - jeszcze raz się tak słodko uśmiechnęła. 
Maks wrócił do pokoju i ubrał się jak najszybciej potrafił. Całkowicie zapomniał o swoim kocie, w głowie miał już tylko jedno - ją. Nie wierzył, że to się dzieje. Tak po prostu. 
Wchodząc do jej mieszkania od razu uderzył go wspaniały zapach, nie sądził, że Klara potrafi tak dobrze gotować. Był oszołomiony. Stół był elegancko zastawiony, czerwone świece, kieliszki, a na samym środku pieczeń. Cudownie pachnąca. Od razu zaburczało mu w brzuchu, dopiero teraz zdał sobie sprawę, że jest okropnie głodny. 
Kiedy wziął do ust pierwszy kęs nie potrafił określić, jakie to mięso. Jednak smakowało mu, więc nie zawracał tym sobie głowy. Klara wciąż się do niego uśmiechała. Ten jej uśmiech - pomyślał - Robi się coraz bardziej przerażający. Nie wiedział, co mówić, rozmowa nie za bardzo im się kleiła. Nagle dotarło do niego, że o czymś zapomniał. Nie miał pojęcia o czym, jednak zaprzątało to jego myśli. Rozglądając się po jej mieszkaniu jego wzrok przykuła obroża. Dokładnie taka sama, jaką miał Batman. - wtedy dostał olśnienia. 
- Batman! - krzyknął. - Batman, widziałaś go? 
- O tak! - odparła.
- Gdzie? Kiedy? - był coraz bardziej zdenerwowany.
- Jak to gdzie? - znów ten przerażający uśmiech - Tutaj. Smaczny, co?

Komentarze