Stephen King i 'Pod kopułą' | Recenzja



Stephen King jest znany nie tylko z obszernych opisów ale także z obszernych książek. Każdy fan Kinga od razu mógłby tu wymienić To, Bastion czy właśnie Pod kopułą. Im więcej stron tym lepiej? Pewnie. Jednak nie zawsze... ☺

Pewnego pogodnego, jesiennego dnia małe amerykańskie miasteczko Chester's Mill zostaje nagle i niewytłumaczalnie odcięte od świata. Otacza je niewidoczne pole siłowe, które mieszkańcy zaczynają nazywać kopułą. Sytuacja szybko się pogarsza. Pole wpływa niekorzystnie na środowisko, a ludzi powoli ogarnia panika… 
Dale Barbara, weteran wojny w Iraku zarabiający na życie jako wędrowny kucharz, jest zmuszony do pozostania w Chester’s Mill. Wspierany przez wojsko, które znajduje się na zewnątrz kopuły, wraz z garstką ochotników próbuje uspokoić nastroje społeczne. Na drodze staje im Duży Jim Rennie, ambitny lokalny polityk, który za wszelką cenę chce wykorzystać sytuację dla własnych celów. Wraz z synem ukrywają wiele koszmarnych tajemnic, które nie mogą ujrzeć światła dziennego.
Czas ucieka, a największym wrogiem mieszkańców jest sama kopuła. Czy dowiedzą się, jak powstała, zanim będzie za późno? Czas goni. A właściwie czasu już brak...

Spokojne życie mieszkańców Chester's Mills przerywa nagle pojawienie się niewidzialnej bariery. Miasteczko zostaje odcięte od świata, ludzi pogrąża strach, panika i niemoc. Jest jednak ktoś, kto widzi wiele pozytywów - radny James Rennie, znany jako Duży Jim, handlarz samochodów. Sam fakt pojawienia się kopuły traktuje jako swój dar od Boga, widzi w tym szansę, by stać się jeszcze silniejszym. Rozpoczyna się dyktatura, fala spisków, morderstw i samobójstw. Duży Jim ma jednak przeciwników, którzy za wszelką cenę chcą go pokonać i usunąć barierę. Dale Barbara - weteran wojenny, wraz z przyjaciółmi toczą walkę z radnym i jego ludźmi. Walkę, jak się okazuje, o życie. 

Może jednak by się zastanowił (...) nad podobieństwem morderstwa i chipsów ziemniaczanych: szalenie trudno jest poprzestać na jednym.


Pod kopułą jest jedną w dłuższych książek Stephena Kinga. Lubię takie i nie ukrywam, miałam duże oczekiwania. W końcu to King, no nie? 

Biorąc się za lekturę początkowo nie mogłam się od niej oderwać. Małe miasteczko, fajny klimat, ciekawe postacie. Właśnie postacie... było dla mnie ich zdecydowanie za dużo. Z każdą stroną dochodził kolejny bohater, w końcu zebrało się ich tak dużo, że zaczęłam się gubić. Czytanie zrobiło się coraz bardziej męczące, akcja stała się wolniejsza. Książka po prostu mnie nudziła. 

Brnęłam dalej. I wiecie co? Było warto. Pod koniec powieść się rozkręca. Skupia się bardziej na głównych postaciach, a akcja przyśpiesza. Na światło dzienne wychodzą mroczne tajemnice, a miasteczkiem rządzi agresja i głupota.

Bo jeśli człowiekowi brakuje celu w życiu, to nawet z pękającym w szwach kontem bankowym jest nikim.

Mamy tu podział na dwie grupy, dobrych i złych. Pierwsza, w porównaniu z tą drugą, składa się z garstki osób. Próbują walczyć ze złem, które rozprzestrzeniło się pod kopułą, a właściwie z rządzącym, który otoczył się głupimi, aczkolwiek wiernymi ludźmi, którzy tańczą, jak im zagra. Druga grupa może i ma przewagę liczbową, jednak to dobro z reguły wygrywa. Tak było i tym razem.

King w dużej mierze skupia się na życiu mieszkańców, obszerne opisy bohaterów, jak i przyrody, to norma. Muszę przyznać, że tym razem strasznie się przy tym wynudziłam. Miejscami akcja była niesamowicie przewidywalna i strasznie powolna. Samo zakończenie było dosyć słabe. Osobiście uważam, że autor chyba nie miał na nie pomysłu, więc wyszło, jak wyszło. Mogłoby być naprawdę dużo lepsze. 

Jak człowiek nie potrafi śmiać się z nieszczęścia, śmiać i trochę zabawić, to albo jest martwy, albo mu życie obrzydło.

Szczerze mówiąc, tylko początek powieści naprawdę wciąga, a im dalej, tym gorzej. Czytałam ją długą, a kończąc ją niesamowicie się ucieszyłam, że w końcu przez mam ją za sobą. Wygląda na to, że miałam dosyć wygórowane oczekiwania i się zawiodłam. 

Mimo pochlebnych opinii, książka nie przypadła mi do gustu. Chciałabym ją polecić, jednak nie mogę. 

Moja ocena: 6/10

Czy tylko ja się z nią męczyłam? A może komuś się podobała? Piszcie w komentarzach! ☺

Komentarze