Opowiem wam swoją historię, czyli pierwsze spotkanie z Kingiem

Źródło: pixabay.com

Wiosna to podobno bardzo pogodna pora roku. Rozpoczyna się upragnione ciepło, słońce, po prostu świat wraca do życia. Mogłoby się wydawać, że to dosyć dobry czas. W końcu zaraz wakacje, no nie? No niby tak, ale... Zawsze jest jakieś ale. Niestety.

Na ulicach coraz więcej roześmianych dzieci, tylko czekać, aż któreś w końcu wpadnie pod samochód (taki okrutny żart ☺), słońce i lody. I oczywiście czternastoletnia ja, która jedyne, o czym marzy to sen. Bezsenność trwa w najlepsze, a głowa pęka. 

Jako że do wakacji było jeszcze trochę czasu, to siedzenie w gimbazie i przysypianie na lekcjach to była norma. Chociaż myślę, że moja bezsenność nie miała na to zbyt dużego wpływu, jacy nauczyciele, takie zajęcia. Okej, wyjątkiem była matma i fizyka. Tam nie sposób się nudzić. Przynajmniej dla mnie. ☺ Razem ze mną odpływały również moje w miarę dobre oceny (z perspektywy czasu wiem, że nijak nie miały się one do dobrego), no cóż, bywa. Jednak nie byłabym sobą, gdybym nie próbowała z tym walczyć. 

Źródło: pixabay.com

Zaczęły się wizyty po lekarzach, jednak to nic nie dało, gdyż Z neurologicznego punktu widzenia wszystko jest ok, może jednak psycholog? A może jednak jakieś tabletki nasenne? Albo od razu morfinę. ☺ Nie przepiszę ci żadnych leków, jesteś za młoda, jeszcze się uzależnisz. No tak. 

Wizyta u psychologa okazała się całkiem miła, jednak zupełnie bez sensu. Dowiedziałam się tego, o czym już wiedziałam, że nie mogę spać. Jak ja kocham polską służbę zdrowia...☺

Okej, jakby nie patrzeć, problem nadal był, a pomocy zero. Tak więc głupia ja pomyślała Skoro kobiety, gdy mają doła idą na zakupy, to może i ja powinnam tego spróbować. W końcu nią jestem. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Wyruszyłam w długą drogę po szczęście. Nie wierzyłam, że to w ogóle może wypalić, a jednak... Nagle, jak zza mgły wyłoniła się ona, może nie najpiękniejsza, ale za to z wielkim neonem Księgarnia. To musiał być jakiś znak. Może nie od boga, bo tego już dawno opuściłam. Jednak moja, niezwykle zawodna, intuicja podpowiadała mi, że muszę tam wejść. Coś przyciągało mnie do środka. Ta tajemna moc. Nie mogłam się oprzeć, o nie. 

Źródło: pixabay.com

Przekraczając jej próg nie miałam pojęcia, w którą stronę pójść. Rozglądając się i szukając kolejnego znaku nagle gdzieś w oddali dosłownie jakby zaświeciło te jedne słowo. Bezsenność. Niewiele myśląc, wzięłam książkę, udałam się do kasy i jak najszybciej wróciłam do domu, by pochłonąć ją w całości. Dopiero przy próbie czytania ujrzałam nazwisko. Tak, to King! 

Źródło: pixabay.com

Co prawda, książka była totalnie nudna, wręcz męczyłam się z nią. Jednak, mówią, że jestem zbyt ambitna. Więc nie było mowy o tym, aby się poddać. O co to to nie. I tak jedna z najbardziej nudnych książek Stephena wyciągnęła mnie z bezsenności. Przy niej nie sposób było się nie uspać. 

Nie chciałam jednak oceniać autora po jednej książce. Dałam mu szansę i Miasteczko Salem sprawiło, że pokochałam twórczość Kinga. Ta miłość trwa do teraz. ♥ Jednak, z całego serca, Bezsenności nie polecam. ☺

Komentarze