Stephen King i 'Mroczna wieża III: Ziemie jałowe' | Recenzja


To już trzeci etap wędrówki głównego bohatera i na pewno nie ostatni. Do Rolanda dołącza chłopiec z poprzednich tomów, Jake i zaczyna się podróż na krawędzi śmierci.

Roland z Gilead ma nowych towarzyszy krucjaty- Eddiego i Susannah. Zaczyna się dla nich czas nauki, zdobywania nowych umiejętności: tymczasem rewolwerowiec stopniowo traci zmysły. Bohaterowie podejmują nowy trop w poszukiwaniach Wieży. Szlak wędrówki wiedzie przez lasy, prerie, aż po dżunglę. Walczą z demoniczną sztuczną inteligencją sterującą naddźwiękowym pociągiem.

Tom trzeci rozpoczyna się tam, gdzie zakończył drugi. Roland wraz ze swoimi towarzyszami kontynuują swoją podróż. Na swojej drodze doznają wiele trudności, jednak i z tym sobie świetnie radzą. Nierówna walka z ogromnym niedźwiedziem, która kończy się zwycięstwem rewolwerowców. Podążając jego śladem natrafiają na Ścieżkę Promienia, która zaprowadzi ich wprost do Mrocznej Wieży. Jednak brakuje im jednego elementu, mianowicie Jaka. Największy wpływ na sprowadzenie chłopca z Nowego Yorku do Świata Pośredniego miał Eddie. To właśnie na nim ciążyła odpowiedzialność, wyrzeźbienia klucza, który umożliwiał otwarcie drzwi pomiędzy światami. Mimo przeciwności, Eddie spisał się na medal i pomimo trudności zarówno w jednym, jak i drugim świecie, chłopcu udało się przedostać. Od tej pory rewolwerowcy podążali we czwórkę Ścieżką Promienia, z towarzyszącym im billy-bumblerem. Stworzenie szczególnie zaprzyjaźnia się z Jake'iem, który nadał mu imię Ej. 

Cała piątka podczas swojej wędrówki odwiedzili różne miejsca. Wiedząc, że nie mogą ominąć miasta Lud, udają się tam, pomimo pogłosek, że nie ma z niego możliwości ucieczki. Chłopiec już na samym początku zostaje porwany przez bandytę, jednak wierzy, że tym razem Roland nie pozwoli mu spaść. I miał rację. Rewolwerowiec razem z Ejem podążają tropem chłopca, sprawnie omijając wszystkie zastawione pułapki. W tym samym czasie Eddie i Susannah mają własne zadanie - muszą odnaleźć stację kolejową. Tam budzą ze snu Blaine'a Mono, który nie jest zwykłym pociągiem. Jest żądnym zagadek pociągiem - mordercą, sterowanym przez sztuczną inteligencję, który jest ich jedyną możliwością ucieczki. Czy rewolwerowcom uda się wydostać z miasta Lud? Czy Blaine Mono ich nie zabije? I czy nasi bohaterowie znają wystarczająco dużo dobrych zagadek? Aby się o tym przekonać zapraszam was do lektury książki! ☺

Teraz uwolnij się od własnego cienia, jeśli masz odwagę.

King jest znany ze swych obszernych opisów, jednak tutaj jest ich brak. Za to autor zagłębia się bardziej w psychikę ludzką. Mamy emocje, mroczny klimat, napięcie i akcję. Świetne połączenie horroru z westernem i elementami fantasy. 

Coraz większą rolę odgrywają tu sny i przeczucia, co osobiście mi się bardzo podoba. Świetny sposób King ukazuje nam zmiany zachodzące w bohaterach, przez co możemy się przekonać, że autor nas w każdej chwili może zaskoczyć i nie należy się przyzwyczajać do tego, co było wcześniej, gdyż w każdej chwili może nastąpić zmiana. Można również zaobserwować, iż niepozorne zdarzenie z przeszłości może mieć ogromny wpływ na przyszłość, a do tego oddziaływać na psychikę, nie jednego, lecz dwóch bohaterów. Konsekwencje tamtej decyzji, a właściwie zmagania się z nimi stanowią jeden z ciekawszych wątków Ziemi jałowych

Z każdą kolejną stroną bardziej poznajemy bohaterów, coraz głębiej zagłębiamy się w ich psychikę, uczucia. Mocniej się do nich przywiązujemy, razem z nimi przeżywamy ich rozterki, niepowodzenia ale także chwile radości i sukcesy. Kibicujemy im zawsze i wszędzie, martwimy się, gdy ocierają się o śmierć. 

A więc niechaj bogowie ulitują się nad tobą, gdyż słońce nad tym światem zachodzi. I już nigdy nie wzejdzie.

Jednak nie brak tu minusów. Główny jest tu schematyczność - zagrożenie, z którego bohaterowie wychodzą cało, następnie wędrówka, a na koniec kolejne zagrożenie, które na nich czeka. Ok, autor próbuje całkiem sprawnie z tego schematu się wymanewrować, dzięki czemu, nie jest to takie uciążliwe. 

Ma początek, lecz trudno go znaleźć,
Ma bieg, lecz nie chodzi wcale,
Ma koryto, lecz z niego nie jada,
Czasem szepcze, ale nic nie gada.

Wiecie co mnie najbardziej zainteresowało? Zagadki! W Ziemiach jałowych występuje wiele zagadek, zarówno tych starych zadawanych przez Rolanda, których nauczył się w młodości, jak i tych z książeczki Jake'a, jednak bez odpowiedzi. Odpowiedź nasi rewolwerowcy muszą odnaleźć sami. Jedna z nich najbardziej przypadła mi do gustu, możecie ją znaleźć tutaj. ☺

Ten tom wciągnął mnie totalnie. Gdy tylko zasiadałam do czytania pochłaniałam ją godzinami. Najciężej jednak było się oderwać od ostatnich stron książki (podobnie zresztą jak w poprzednim tomie), kiedy to z niecierpliwością oczekując na zaskakujące zakończenie. I było zaskakujące... a właściwie niedokończone, co właściwie tylko spotęgowało chęć sięgnięcia po kolejną część. 

Co by nie mówić, Ziemie jałowe, to najlepszy tom, jak do tej pory, z cyklu Mrocznej Wieży. Ale czy najlepszy z całej serii? Tego się dowiem wkrótce. ☺

Jak najbardziej polecam! 

~~~

P.S. Recenzja miała się pojawić wczoraj. Cóż, nie wyszło. Jak nie studia, to mecz. ☺ Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. 

Komentarze