Stephen King i 'Carrie' | Recenzja


Dziewczyna wyśmiewana przez rówieśników, matka - religijna fanatyczka, a do tego telekineza. To nie może się dobrze skończyć! ☺

Carrie to debiut Stephena Kinga. Ale czy wiecie, że niewiele brakowało, a by się w ogóle nie ukazał? Autor nie był zadowolony z pierwszych stron, więc je po prostu wyrzucił. Na szczęście jego żona Tabitha, wyciągnęła je z kosza, pomagając tym samym mężowi w karierze.

Carrie White jest inna niż jej rówieśnicy. Nie chodzi na prywatki, nie interesują się nią chłopcy, stanowi obiekt kpin i docinków. Matka – religijna fanatyczka – za wszelką cenę usiłuje uchronić ją przed grzechem. Pewnego razu Carrie się jednak buntuje i idzie na szkolny bal. Gdy tam pada ofiarą okrutnego żartu, rozpętuje się piekło... dziewczyna jest telekinetką o olbrzymiej mocy, której postanawia użyć, by zemścić się na prześladowcach. Ci, którzy ją dręczyli, gorzko tego pożałują.

Carrie White, nastolatka, która posiada niezwykłe moce telekinetyczne, jest wyśmiewana w szkole i w domu, gdzie dodatkowo jest wiecznie karana przez matkę, Margareth. Kobieta jest fanatyczką religijną, we wszystkim i we wszystkich widzi grzech. Próbuje chronić swoją córkę, nie zdając sobie sprawy, że w ten sposób jeszcze bardziej krzywdzi córkę. Dziewczyna za każde przewinienie jest zamykana na kilka godzin w komórce, bez picia, jedzenia, światła, a nawet ubikacji,  za to z okropnym wizerunkiem Jezusa na krzyżu, do którego musi się modlić. Carrie została ukarana nawet za menstruację... o której matka nigdy nie raczyła jej powiedzieć. Nieprzyjemne sytuacje w szkole dla dziewczyny są codziennością, jednak dopiero, kiedy padła ofiarą okrutnego żartu, rozpętało się piekło. Ogarnięta żądzą zemsty sprowadza śmierć. Kto zginie, a komu uda się przeżyć? Musicie dowiedzieć się sami.

Ludzie z wiekiem nie stają się lepsi, stają się tylko sprytniejsi. Kiedy jesteś starszy i mądrzejszy, to wcale nie przestajesz obrywać skrzydełek muchom, po prostu potrafisz wymyślić lepsze powody, żeby to usprawiedliwić.

Głównym problemem poruszanym w powieści jest dojrzewanie, a właściwie problemy z nim związane. W książce King podejmuje temat znęcania się nad innymi, który jest powszechnie obecny w Ameryce, przez co książka jest w iście w amerykańskim stylu. Ze znęcaniem idą w parze szkolne masakry, a z pozoru niewinne żarciki, mogą odciskać piętno w psychice ofiary, które może doprowadzić do katastrofalnych skutków - samobójstwa lub masakry. Obecny jest również motyw fanatyzmu religijnego, któremu pisarz rzuca oskarżenie. King pokazuje nam, że takie zaślepienie krzywdzi nie tylko samego wyznającego, lecz także jego bliskich. Interesującym wątkiem jest sama telekineza, dzięki której powieść jest ciekawa, a mimo to nie traci na wartości i przesłaniu, jakie ze sobą niesie. 

Nic dziwnego, że debiut Kinga dał mu taką sławę. Pomimo niewielkiej ilości stron, wycinków z gazet, przesłuchań, czy wywiadów, które mogą przeszkadzać podczas czytania, książka ma coś w sobie. Nie tylko pojawia się krew, cierpienie, groza i zemsta, ale także przesłanie. Powieść nie jest zwykłą historią, opowiada o trudach, które towarzyszą w okresie dojrzewanie, a telekineza uatrakcyjnia całą historię. Autor od samego początku buduje napięcie i konsekwentnie prowadzi nas ku krwawemu zakończeniu (i bardzo dobrze, lubię krew ☺), które niezmiernie mi się podobało. Książka, przez poruszaną historię, na długo pozostaje w pamięci, a przede wszystkim daje do myślenia. Może następnym razem, zanim komuś wywiniemy niewinny żarcik, zastanowimy się, czy w ten sposób nie dolejemy oliwy do ognia i nie rozpętamy piekła... 

Naprawdę polecam! I to wszystkim, nie tylko fanom Kinga. ☺

Komentarze