Porozmawiajmy o śmierci.

Źródło: pixabay.com

Wczoraj byłam na pogrzebie, które swoją drogą ostatnio są dosyć częste w moim otoczeniu.  I wiecie co? Traktuję śmierć lekko, z przymrużeniem oka bym nawet rzekła. Porozmawiajmy o niej! ☺

Czy śmierć musi od razu oznaczać smutek? 
Nie dla mnie. Poważnie. Przecież płacz, przygnębienie, a nawet te wszech obecne modlitwy nie pomogą. Nie wskrzesi się człowieka, więc po co to wszystko? Bo będzie brak nam tej osoby? No ok, ale nadal to w niczym nie pomoże. Możemy się smucić albo cieszyć się, że zmarłego nic już nie skrzywdzi na świecie. Odpocznie sobie, wyśpi się, snem wiecznym, ale zawsze. To, że ktoś umiera nie powinno nas smucić, powinniśmy się cieszyć. 

Śmierć na­daje piękno życiu. Tyl­ko sztuczne kwiaty nie umierają.

Te wszystkie obrzędy...
Nie mam nic do katolickich obrzędów, jednak, czas pójść na przód. Nie stójmy w miejscu. Czasy, kiedy zmarłego zakopuje się w dębowej (wstaw inne drzewo ☺) trumnie parę metrów pod ziemią już mijają, a przynajmniej powinny. Nadchodzą urny! Serio, nie tylko dlatego, że to inne, ale przede wszystkim, zajmują mniej miejsca. Jeśli nadal będziemy wszystkich zakopywać w drewnianych pudłach, zapychając kolejne metry cmentarzów, w niedługim czasie większość powierzchni miast czy wsi zajmą cmentarze. Czy naprawdę tego chcemy? Czy chcemy, aby kolejne powierzchnie wypełniały truchła, a tym samym było mniej miejsca dla żywych? Zastanówmy się. Po co nam przepełnione cmentarzyska, skoro możemy zaoszczędzić miejsca? Wiecie dlaczego? Bo żyjemy w kraju starych ludzi. Nie chodzi tu tylko o wiek, ale i mentalność, głównie religię. 

Śmierć wca­le nas nie do­tyczy. Bo gdy my is­tnieje­my, śmierć jest nieobec­na, a gdy tyl­ko śmierć się po­jawi, wte­dy nas już nie ma.


Źródło: pixabay.com

Wracając do wczorajszego pogrzebu. Nie był normalny. Był okropny. Okropny ze względu na okoliczności śmierci. Kobieta w podeszłym wieku cierpi na depresję. Co z tym robią lekarze? Nic! Nie traktują tego jak choroby, dla nich to tylko zły nastrój. Co z tego, że 
dzień  w dzień. Skoro i tak nie jest najmłodsza, to i tak jej pewnie nie zostało dużo czasu. Serio? Bez jaj! Najprościej zbagatelizować problem, a później się dziwić, że ktoś odbiera sobie życie... 

Ech, życie!
Próżno wstrzy­mywać te­go, kto zde­cydo­wał się na śmierć.

A wy jaki macie stosunek do śmierci? Bardziej was dołuje, czy pociesza? Piszcie w komentarzach. ☺

Komentarze