Stephen King i "Worek kości' | Recenzja

Nie lubię czytać na telefonie. Nie, nie lubię to za mało. Ja wręcz nienawidzę. Za każdym razem czytanie mi się dłuży i mnie męczy. Chociaż są i plusy, mogę spokojnie czytać na wykładach. ;) Ale nie o tym. Tym razem wciągnęło mnie totalnie. Jak zwykle, King mnie nie zawodzi! ;) 

W wieku trzydziestu sześciu lat popularny pisarz, Michael Noonan, traci ukochaną żonę Johannę (Jo), która umiera nagle na parkingu centrum handlowego. Tuż przed śmiercią Jo kupiła domowy test ciążowy, ale Michael nie wiedział, że podejrzewa u siebie ciążę choć oboje długo czekali na dziecko. Gdyby urodziła się im dziewczynka, miała otrzymać imię Kia. Rzeczywiście, Jo była w ciąży, a płód był płci żeńskiej Jednocześnie Noonan doznaje pisarskiej blokady. Po czterech latach, gnębiony koszmarami, decyduje się stawić im czoła.

Michael Noonan, pisarz. Jego życie nagle kończy się w dniu, w którym umiera Jo, jego żona. Kończy, to może jednak za dużo powiedziane. Przez cztery lata wiedzie on marne, pozbawione radości życie, a właściwie egzystencję. Mimo wszystko, nie daje po sobie poznać, że coś jest nie tak. Wręcz przeciwnie, wszystkich wokół zapewnia, że ma się doskonale, on i jego twórczość, co się mija z prawdą.  Nagłym zwrotem w jego życiu okazuje się być wyjazd do letniskowego domku, Śmiech Sary, nad jeziorem, który uwielbiała Jo. Poznaje tam Mattie, młodą matkę i jej przeuroczą trzyletnią córkę - Kyrę. Kobieta ma problem ze swoim teściem, Maxem Devore'em  który próbuje odebrać jej swoją wnuczkę, a przy okazji zrujnować życie Mattie. Michael za wszelką cenę chce im pomóc. Noonan nie wiedział tylko jednego, miasteczko rządziło się własnymi prawami, miało nadprzyrodzone istoty i mroczne tajemnice. Z czasem okazuje się, że Jo nie tylko o wszystkim wiedziała, ale i starała się pomóc mężowi. Czy Śmiech Sary i śmierć Jo jest ze sobą powiązana? Co łączy Michaela i Maxa Devore'a? I kto przesuwa magnezy na lodówce?

Kiedy człowiek obdarzony wyobraźnią wpada w tarapaty psychiczne, linia podziału między tym, co rzeczywiste, a tym, co wyimaginowane, bywa niekiedy, trudno dostrzegalna.

Jeśli miałabym wytypować jedną, jedyną książkę, która pochłonęła mnie totalnie, bez zastanowienia wskazałabym właśnie Worek kości. Nie tylko nie mogłam się od niej oderwać, ale i nie potrafię o niej zapomnieć. Czytałam ją jednym tchem. Trzyma w napięciu już od pierwszej strony, a z każdą następną jest coraz bardziej zaskakująca. 

King udowodnił, że nie tylko jest królem horroru, ale także potrafi idealnie wpleść wątek fantastyczny i... miłosny. No po prostu ideał! Właśnie za to go uwielbiam. ♥ 

Worek kości polecam szczególnie tym, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z Kingiem. Nie tylko każdy znajdzie tu coś dla siebie, ale także świetnie ukazuje fenomen pisarski autora. 

Polecam wszystkim! ;)

Komentarze